Krople, bębniące coraz to mocniej w twoje okno, ukajały sytuację z wczoraj, a mocna kawa od razu ustawiła cię do pionu. Nie, twoja matka nie dostrzegła ani twojego psychicznego stanu, ani siniaka pod okiem. Spała, gdy wróciłaś. Teraz będzie trzeba ukryć go pod podkładem i pudrem i być spokojną. Niestety, twoje nadszarpnięte nerwy nigdy się już nie uspokoją. Nie, dopóki będziesz musiała pracować w tym chlewie.
Słyszysz ciche wołanie twojego imienia. Zrywasz się z krzesła, prawie go przewracając, bo wiesz, że to twoja mama. Wchodzisz do jej pokoju, który skąpany jest w półmroku i odsuwasz zasłony, żeby było jaśniej.
- Znowu pada - odezwała się swoim cieńkim i przemęczonym głosem, wpatrując się w mokre od deszczu szyby.
Nie masz odwagi spojrzeć jej w schorowaną twarz, bo wiesz, że za moment się rozkleisz. Nie, nie z powodu twoich problemów, ale z powodu tego, jak się męczy, jeszcze żyjąc.
- Córeczko, coś się dzieje? - zapytała po chwili, widząc jak stoisz do niej tyłem - Zenek znów narozrabiał?
Odwracasz się w jej stronę i dostrzegasz jej lekko uśmiechniętą twarz. Kręcisz głową, także próbując podnieść kąciki ust do góry.
- Nie, z Zenkiem wszystko w porządku - odpowiadasz.
Zenek. Ma dopiero trzydzieści lat, a już przeżywa piekło na ziemi.
- To co się dzieje?
Siadasz na skraju łóżka, na którym leży kobieta i z czułością całujesz jej czoło.
- Nic takiego.
Nie wierzy ci. Patrzy na ciebie, jakby wiedziała, że masz problemy, że twój szef to zwykły zboczeniec, a praca, którą się zajmujesz do moralnych nie należy. Ale nie wie. Nikt nie jest o tym poinformowany, oprócz ciebie.
Dotyka siniaka i patrzy z przerażeniem oraz z troską na fioletową plamę, a ty czujesz jak policzki palą ci się ze zdenerwowania.
- Kto ci to zrobił?
Spuszczasz wzrok. No, dalej Estera, w kłamstwach jesteś mistrzynią.
- Poślizgnęłam się w pracy i uderzyłam o stolik - łgasz, a twoja matka to wszystko kupuje - Koleżanka zapomniała mi powiedzieć, że już umyła podłogę.
- Uważaj na siebie.
Sięga po twoją dłoń i czule ją całuje.
Nie wytrzymujesz. Wstajesz i kierujesz się w stronę drzwi. Odwracasz się na moment i znów patrzysz na mamę.
- Zaraz przyniosę ci śniadanie - mówisz i znikasz za futryną.
Przekraczacie prób klubu, w którym trwa już dobra zabawa. Wy przyszliście tylko upić się w trupa, by już niczego nie pamiętać, by nie pamiętać sezonu.
Ktoś może powiedzieć, że czwarte miejsce nie jest takie złe, lepsze niż ostatnie. Ale patrząc na rundę zasadniczą i ambicje graczy, powinno się od was wymagać trochę więcej, niż miejsce poza podium.
Siadacie przy barze, a każdy z was zamawia innego drinka. Zabawa dopiero się rozkręca po kilkunastu szklankach trunku. Jednak ty spasowałeś po jednym. Nie miałeś ochoty na skakanie po barze, jak Wrona czy Owczarz, ani tym bardziej na prywatny striptiz z tutejszymi panienkami. Chciałeś spokoju. Fakt faktem, że zostałeś tu zaciągnięty siłą przez małego, ale stanowczego Masnego, ale ty nigdy nie byłeś asertywny.
Przeszedłeś w bardziej ustronne miejsce, gdzieś u boku lokalu, wraz z nowym przyjacielem o nazwie Niebiańska Rozkosz i usiadłeś przy wolnym stoliku.
Zacząłeś przypatrywać się ludziom bawiącym na parkiecie, raz może nawet mignął ci gdzieś Konarski, gibiący się z jakąś blond dziunią. A ty tu siedź, Marcin, chciałeś spokoju, to go masz.
Po półgodzinie bezczynnego siedzenia, przeszedłeś do baru, gdzie zamówiłeś kolejne drinki.
I wtedy jakiś mężczyzna, ubrany w skórę, ogłosił, że czas na odrobinę zabawy. Miał przy tym tak obrzydliwy wyraz twarzy, że odechciało ci się jakich kolwiek przyjemności. Na scenę obok wbiegły dziewczyny - skąpo ubrane, wyzywające i bardzo śmiałe.
Niestety, nie dane ci było dostrzeżenie chociaż jednej ich twarzy - wszystkie nałożone miały maski.
Po chwili zaczęły tańczyć, a ich partnerem była jedynie rura. Odebrało ci mowę. Ale ty przykułeś wzrok tylko do jednej - z jednym tatuażem na lewej ręce oraz drugim na plecach. Tańczyła z wszystkich najlepiej i, mimo tego, że nie widziałeś jej twarzy, była najpiękniejsza. Nie odrywałeś od niej wzroku, dopóki ktoś nie pomachał ci rękami przed twarzą.
- I jak tam Romeo? - słyszysz Andrzeja, już lekko podpitego i nie kontaktującego ze światem rzeczywistym.
- Dobrze - odburkasz, a ten zasłania ci swoim ciałem widok na tancerki.
- Niezła impreza, co?
- Niezła impreza, co?
- Była niezła, dopóki się nie zjawiłeś - mruknąłeś pod nosem, tak, że Wrona nie dosłyszał.
- Oj, Romeo, nie martw się, za rok zdobędziemy Mistrza, zagramy w Lidze Mistrzów, a ty nawet na księżyc polecisz! - krzyczał, wymachując rękoma. - A teraz lecę, bo coś w sosie jesteś. Utopiłeś się chyba.
I odszedł, odsłaniając ci scenę, na twoje nie szczęście, bo seksownych tancerek już nie było. Nie było także jej.
Postanowiłeś więc, że opuścisz lokal, zanim twój kolejny, pijany kolega, postanowi się dopaść.
* * *
No i mamy wreszcie pierwszy rozdział. Uprzedzam, że napisany pod wpływem gorączki, która spadła i chyba znów mnie odwiedziła. Uwielbiam być chora. Ale to cud, że wena mnie naszła. Jeszcze musi napłynąć na mnie wena na a-m, to będzie spoko :)
No to do następnego (który i tak nie wiem kiedy nadejdzie, więc... :])
Zachęciłaś mnie tym początkiem :)) Uwielbiam takie tajemnice, zagadki, nie tylko miłość, ale też ludzkie problemy, jak to opisałaś na początku. Marcin...hohoho, będzie ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńNo, i takiego Walińskiego to ja mogę zaakceptować o każdej porze dnia i nocy. A złośliwego Wronkę tym bardziej! ♥
OdpowiedzUsuńKurczę, coraz bardziej żal mi tej dziewczyny. Może i matkę ma schorowaną, może nie chce przysporzyć jej jeszcze więcej problemów, ale jak na mój gust to powinna jej o wszystkim powiedzieć, na pewno zrozumie. Bo grunt to znaleźć w kimś oparcie, a dziewczyna póki co takiego czegoś nie posiada. Co do pracy - nie mam pytań. W ostateczności nawet ja zgodziłabym się na czystą niemoralność. W ostateczności.
Pozdrawiam :*
Estera... Podoba mi się to imię :)
OdpowiedzUsuńMarcin wydaje się taki z jednej strony wrażliwy, a z drugiej potrafi dogadać. Ech, pieprzę od rzeczy :D
Czekam na więcej. Pozdrawiam ;)
Od kilku dniu jestem przeziębiona, gorączkę też przywitałam, więc wiem jak to pięknie jest być chorym. ;)
OdpowiedzUsuńNo no no, zaczyna się nieźle. Sądziłam, że Estera pracuje w klubie tego typu i się nie pomyliłam. Czyżby Marcin miał zamiar zostać stałym bywalcem klubu, żeby poznać piękną dziewczyną z tatuażem? Nie odpowiadaj! Wolę mieć niespodziankę, to pytanie było tylko takie refleksyjne. ;)