poniedziałek, 13 maja 2013

Trzeci.

Tej nocy pogrzebię to wszystko w ziemi.
 Chciałabym, by moje problemy pozostały silne,
 Ale najciemniej jest zawsze przed świtem.



Nie byłaś posłuszna, nie robiłaś tego co ci kazał, sprzeciwiłaś się. Uderzył cię. Nie raz, nie dwa, ale cztery, mocne uderzenia otrzymałaś od swojego szefa, który wpadł w szał. Wygrażał, że pożałujesz, że twoja matka umrze, a ty razem z nią. Nie wytrzymałaś i od kilku dni rozpłakałaś się, a przyrzekałaś, że będziesz silna. A jednak nie jesteś. W dodatku poturbowałaś jakiegoś Bogu ducha winnego przechodnia, który dał ci swoją kurtkę, a ty jej nie oddałaś. I nawet nie wiesz, kiedy zgubiłaś torebkę. Ale postanowiłaś jedno - już nigdy nie wrócisz do klubu, już nigdy twój szef nie będzie płacił ci za seks. Nigdy.
Biały puch znów ogarnął całą ziemię, znów wróciła zima. W kwietniu. Jest jeszcze wczesny ranek, ale już ludzie spieszą się do pracy, a dzieci do szkół. Przykładasz kubek z kawą do ust, ale nie transportujesz gorącej cieczy do jamy ustnej. Chcesz na nowo poczuć ciepło na swojej skórze. Zatracasz się w zapachu kawy, który kręci się wokół twoich nozdrzy i odstawiasz naczynie na stół.
Przerażasz się, gdy słyszysz dzwonek do drzwi. W duchu modlisz się, żeby nie był to ten bydlak, bo po nim można spodziewać się wszystkiego. Powoli ruszasz na korytarz i patrzysz przez wizjer. Oddychasz z ulgą, gdy po drugiej stronie dostrzegasz, nie szefa, a nieznajomego ci chłopaka. Jednak po chwili dociera do ciebie stwierdzenie, że może być to jeden z koleżków szefa, którzy nie mają skrupułów. Wczorajsze rany jeszcze się nie zagoiły, nie jesteś gotowa na kolejne.
- Kto tam? - pytasz niepewnie, opierając się o ścianę.
- Ja do Estery Michalskiej, przyszedłem oddać torebkę - słyszysz. Po części kamień spada ci z serca, słysząc inny głos, zupełnie ci nieznany, ale z drugiej strony w głowie zapala ci się czerwona lampka. A jeśli mężczyzna rzeczywiście kogoś na ciebie nasłał?
Niepewnie naciskasz na klamkę i twoim oczom ukazuje ci się młody chłopak, który w ręce trzyma twoją torbę. Na twój widok uśmiecha się szeroko, oddając ci zgubę.
- Skąd masz mój adres? - pytasz nieufnie, dając nieznajomemu do zrozumienia, że nie jesteś szczęśliwa jego wizytą, mimo, że go nie znasz.
- Pozwoliłem przeczytać sobie adres na twoim dowodzie osobistym - odpowiada, wsuwając zziębnięte ręce do kieszeni kurtki. Widząc, że nie ma ani rękawiczek ani czapki, litujesz się nad nim i ściągasz maskę obojętnej osoby.
- Może wejdziesz na gorącą herbatę? - proponujesz, a chłopak zgadza się i wchodzi do środka.
Pół minuty później oboje znajdujecie się w twojej kuchni. Oboje z kubkami pełnymi parującego napoju.
- Gdzie znalazłeś moją torebkę? - pytasz pomiędzy pojedynczymi łykami herbaty.
- Na chodniku. Nie pamiętasz mnie? - pyta i lekko się uśmiecha. - Wpadłaś wczoraj na mnie, dałem ci swoją kurtkę.
No tak, już sobie przypominasz. Uciekłaś wtedy jak poparzona, nawet mu nie podziękowałaś, czy nie oddałaś kurtki. Ale byłaś przekonana, że mężczyzna, którego tak bardzo się boisz, biegnie za tobą, bo postanowił podręczyć cię bardziej.
- Zaraz ci ją przyniosę - uśmiechasz się lekko i wstajesz, kierując się do pokoju, gdzie zostawiłaś kurtkę.
Po chwili wracasz, oddając mu jego własność.
- Dziękuję.
Narastająca cisza jest denerwująca, a ty obawiasz się najgorszego. Chłopak na pewno zauważył siniaki, krew i łzy. By uniknąć niezręcznych pytań, odzywasz się.
- A jak ty się nazywasz?
- A, tak. Marcin jestem - ściskasz dłoń, którą ku tobie wystawił i przyjaźnie się uśmiechasz. - Czym się zajmujesz?
To pytanie zupełnie wybija cię z pantałyki. Nie, nie masz zamiaru mówić mu o swojej pracy. Masz gotową odpowiedź na tego typu pytania.
- Jestem kelnerką. Bardzo nudna i monotonna praca. Co prawda kokosów nie zarabiam, ale da się wyżyć. A ty gdzie pracujesz?
- Jestem siatkarzem, gram w tutejszym klubie - odpowiada.
- Mogłam domyśleć się po wzroście - uśmiechasz się lekko, odkładając pusty kubek na stół.
Po chwili jednak Marcin nie wytrzymuje i pyta cię o to, czego tak bardzo się obawiasz.
- Mogę zadać ci pytanie? - słyszysz, a ty przeczuwasz najgorsze.
- Oczywiście - odpowiadasz, ale w duchu wcale tak nie myślisz.
- Widziałem wczoraj twoją posiniaczoną i zakrwawioną twarz. Kto ci to zrobił?
Spuszczasz wzrok na podłogę i próbujesz nie patrzeć na swojego rozmówcę. Wiedziałaś, że zaraz Marcin podejmie ten temat.
- Nie wiem, czy chcesz słuchać głupich historyjek o moim życiu - mówisz w końcu, podnosząc oczy. - A poza tym nie znam cię i nie wiem, czy mogę ci ufać.
- Czasem lepiej wygadać się komuś obcemu niż bliskiemu.
Nie jesteś przekonana co do jego słów. Zupełnie. Podciągasz rękawy bluzy do granic możliwości, tak, że zakrywasz palce.
- Może kiedyś - mówisz i uśmiechasz się przepraszająco.
- Jasne. - Odwzajemnia uśmiech i wstaje z miejsca. - Musze lecieć, za godzinę mam trening.
Gdy żegnasz się ze swoim gościem, czujesz się dziwnie. Ogólnie, od rana jest ci niedobrze i wszystko cię mdli, ale teraz wszystko się nasila. Zamykając drzwi za Marcinem, czujesz, że śniadanie, które zjadłaś jeszcze przed wizytą chłopaka ma zamiar opuścić twój żołądek i to w trybie natychmiastowym. Od razu lądujesz w łazience.

* * *

Dlaczego ja tak lubię to opowiadanie? Nie pod względem stylu pisania (pff.), ale... Jest jakieś inne od wcześniejszych które pisałam. 
Już chyba nigdy nie wyślę sms do żadnego programu muzycznego na żadnego uczestnika. Przynoszę pecha w tej kwestii - Bednarek, Kx3, Eris is my homegirl, a teraz Materia... Przepraszam, nie powinnam.
I nie martwcie się, że nie ma fragmentu Walińskiego w klubie. Żeby nie było niejasności - on nadal tam chodzi! :P

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No, w końcu Estera podjęła słuszną decyzję! Ja na jej miejscu zrobiłabym to już wieki temu, nie męczyłabym się z takim gnojkiem, jakim jest jej szef. Lepsze nic niż takie poniżanie i bicie.
      Bardzo ładnie ze strony Marcina, że oddał jej tę torebkę. Może on może jej rozwikłać wszelkie problemy? Dobrze prawi, że obcemu czasem lepiej powiedzieć niż bliskiemu. :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. No i to rozumiem... Powinna była już dawno strzelić mu w ryj, kopnąć w kroczę i uciekać... najlepiej na policję. Ale myślę, że Marcin jej pomoże w tym wszystkim. ;)

    Przepraszam, że dopiero teraz czytam, ale jak mi napisałaś o nowości, to akurat robiłam informatykę i sobie myślę, że przeczytam później na telefonie i najzupełniej w świecie zapomniałam.. -,-
    Przepraszam, wybacz mi!

    Przy okazji to zapraszam do siebie na nowość. ;)
    http://time-forlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Superrrrrrrrrrrrrrrrr kocham to !!!!
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział w wolnej chwili
    http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wysłałam kilka smsów na Fairytaleshow i chyba też im pecha przyniosłam. To zespół z mojego miasta, dobrze przynajmniej, że dzięki Dzikiej Karcie dostali się do finału. ;)

    Ja też nie wiem dlaczego to opowiadanie tak mi się podoba. Dopiero startuje, a już tak jakoś mi bardzo przypadło do gustu. ;)
    Mam nadzieję, że Marcin jej tak nie zostawi i pomoże wyjść z tego bagna. :)

    OdpowiedzUsuń