poniedziałek, 29 lipca 2013

Siódmy.

Czasami wydaje się, że będzie trudno
I wszystko idzie źle, nieważne co zrobię,
Teraz i kiedyś wydawało mi się, że życie mnie przerasta,
Ale Ty masz tę miłość, której potrzebuję, żeby zobaczyć siebie.



Twoje bębenki uszne powoli przyzwyczajają się do hałasu, który od półgodziny ogarnia całe twoje mieszkanie. Myślałaś, że pewien brunet o magnetyzujacych niebieskich oczach da sobie spokój, spróbuje o tobie zapomnieć, o śmieciu takim jak ty. Ale myliłaś się. 
Marcin w drzwi dobija się coraz głośniej, coraz głośniej woła twoje imię, a tobie coraz trudniej jest wytrzymać, siedząc dokładnie po drugiej stronie oddzielającej was ściany i wysłuchując jego rozpaczliwego głosu. Sądziłaś, że jesteś silna? To dlaczego od trzydziestu minut po twoich policzkach spływają słone krople łez, plamiąc tym samym twoją niebieską koszulkę?
Sądziłaś, że tabletki na poronienie załatwią sprawę, że płód, który w sobie nosisz tak po prostu zniknie? Miałaś rację. Ale poczucie winy, za to, że z twoich rąk zginie Bogu ducha winne dziecko, nie zniknie nigdy.
- Myślisz, że się poddam? - usłyszałaś zza drzwi. - Nigdy tego nie zrobię, a stał tu będę dotąd, aż mi otworzysz.
Tak myślisz? Przecież on jest uparty, zupełnie tak samo jak ty, Estero. Dobraliście się rewelacyjnie.
Gdy wstajesz powoli, podłoga cicho skrzypi, a ty obawiasz się, że usłyszy to Waliński. A przecież tak bardzo chcesz, by był przekonany, że do mieszkania dobija się na darmo, a ciebie tu po prostu nie ma. 
Może i lepiej, żeby cię nie było? Marcin by nie cierpiał, twoja mama by się ciebie nie wstydziła, a od strony szefa oszczędzono by ci upokorzenia. Trudno jest słowa zamienić w czyn.
Wyparować.
Tylko, że ty nie chcesz umrzeć. Może jest to kwestia tego, że od zawsze obawiałaś się tego, co stanie się z tobą po śmierci, a może świadomość, że twoja śmierć może zranić każdą bliską ci osobę.
Otwierasz drzwi. W nich dostrzegasz chłopaka i szybko spuszczasz wzrok w dół w obawie, że zobaczy twoje łzy. 
Ale on tylko bez słowa wchodzi do środka, być po chwili mogła utonąć w jego ramionach.
- Przepraszam. - Po chwili wybuchasz gorzkim szlochem i mocniej wtulasz się w Marcina. Nie chcesz go znowu stracić?
Potem przechodzicie do salonu i siadacie na sofie, a ty mu o wszystkim opowiadasz.
Próbujesz zrobić to jak najszybciej, ale nie chcesz pominąć jakiego kolwiek szczegółu. To trudne.
Z resztą, czy cokolwiek w twoim życiu było łatwe i przyjemne?

* * *

Kryzys zażegnany. 
Najkrótszy rozdział i to mnie trochę dołuje, nawet bardziej niż to, że już koniec :) 
Może wykombinuję jeszcze epilog, ale niczego nie obiecuję.
A teraz... Run, Joey! Run, Joey! Run!

4 komentarze:

  1. Jak to koniec? Taka długa przerwa i od razu koniec? Nie no, ty chyba sobie w tym momencie żartujesz! Przecież ja nie chcę końca, nikt nie chce! :c
    Kurde, no i w tym momencie jestem w dupie. Zupełnie nie rozumiem Estery. Zupełnie nie rozumiem jej zachowania. Przecież ma przy boku Marcina, który służy pomocną ręką, dlaczego nie potrafi tego dostrzec? Rozumiem, że niełatwe życie miała, ale niech dostrzega w tym aktualnym jakieś pozytywy, nie może być aż tak tragicznie.
    Kipek pomoże, nie widzę innej opcji. I będzie przy niej. Tak, taką akurat mam wizję. :)
    Ale jeśli naprawdę to dziecko zginęło, to tego jej nie wybaczę. Nigdy czegoś takiego nie wybaczam.
    Dziękuję za tę historię i proszę, proszę, proszę o epilog! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę chociażby epilog, mamo! *.*
    Ma być super bardzo pozytywnie na końcu, poza tym końcówka nie brzmi jak epilog, więc musisz to dokończyć! ^^
    Jejku, dobrze, że się jakoś zdecydowała , żeby mu otworzyć, bo inaczej nie byłoby fajnie.
    No, to jeszcze raz: chcemy epilogu! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. nie daj epilogu a cię znajdę i osobiście zmuszę do jego napisania :*
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na moje dwa blogi: http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com/ Poleć znajomym oraz: http://w-pulapce-uczuc.blogspot.com Poleć znajomym :) proszę o szczere opinie ;)

    OdpowiedzUsuń